Na śniadanie był dziś krem. Sudocrem. Znaczy, mama robiła śniadanie a ja miałam własne plany. Sudocrem wcierany w buzię i dywan. Taaaak. Mina mamy - bezcenna. ;-) Później wylałam jeszcze
wodę z rozmrażanej lodówki. Taaaak. :-) Udany dzień. ;-)
Tata znalazł zdjęcie z jednego z moich popisowych numerów z kremem.
Tuesday, November 27, 2007
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment